W 2016 roku zachorowałam na nowotwór jajowodu…
Diagnoza była dla mnie szokiem, przepaścią nie do przeskoczenia. Mało do mnie docierało informacji o chorobie i jej skutkach. Co mnie czeka w trakcie leczenia? Pierwsza myśl, to już koniec życia…
Wcześniej zmarł ojciec i brat na nowotwór. Pomyślałam, że jestem następna z rodziny. Najtrudniejsza była niepewność i to, jak o chorobie powiedzieć matce i najbliższym. Byłam przygnębiona i pełna strachu.
Co będzie dalej? – pytałam.
Po rozmowie z lekarzem zostałam poddana operacjom i chemioterapii. Wtedy zrozumiałam, że jest szansa być zdrową. W trakcie chemoterapii bardzo mi pomogło pierwsze spotkanie z dziewczynami ze Stowarzyszenia Eurydyki. Zobaczyłam, je pełne życia i optymizmu, a były po chorobie nowotworowej. Postanowiłam, że zrobię wszystko, żeby wyzdrowieć.
Teraz jestem silna, pełna wiary i zauważam otaczające mnie piękno.